Krystian Sobczyk
31.05.2024
515
Krystian Sobczyk
31.05.2024
515
Freelancing zyskuje na popularności już od kilku lat. Do tego stopnia, że rewolucjonizuje samą naturę pracy. Ale, jak to często bywa z językiem XXI wieku, ta nowa praktyka skrystalizowała się w anglicyzm. Rezultatem jest interesujący paradoks: wszyscy wiedzą, czym jest freelancer, ale nikt tak naprawdę nie wie, czym jest freelancer. Nie bez powodu termin ten jest bardziej polisemiczny niż kiedykolwiek. Jakie są jego początki? Jaka jest jego historia? Wybierzmy się w małą podróż, aby w pełni to zrozumieć.
Wiele słów doskonale radzi sobie z wieloma znaczeniami. Ale uwaga: genealogiczna podróż przez historię terminu jest często bogatym źródłem informacji. Musimy więc prześledzić historię słowa, aby zobaczyć, czego może nas nauczyć, i pozwolić naszej naturalnej ciekawości zaszaleć. Wyrażenie "freelancer" pochodzi ze średniowiecza. Odnosiło się do "franc-tiers", żołnierzy, którzy oferowali swoje usługi królowi w zamian za zapłatę.
Często pochodzili z armii, które zostały pokonane w poprzednich bitwach, a zatem mogli oferować swoje usługi każdemu, kogo chcieli. Żołnierze ci są lepiej znani jako kondotierzy. Jednym z najbardziej znanych był Wallenstein. Ten dzielny przywódca armii liczącej ponad 120 000 ludzi zaoferował swoje usługi cesarzowi Ferdynandowi II. Jednak pierwsze pojawienie się tego terminu kojarzy się z tym samym: żołnierzami do wynajęcia, najemnikami, których znakiem rozpoznawczym była włócznia.
Pochodzenie terminu "freelancer" jest dwojakie: niemieckie i francuskie. Na początku 1800 roku termin ten został podzielony na dwie części: free i lance. Pierwsza część, "free", w języku niemieckim oznacza kochać, a druga część, "lance", w języku francuskim oznacza rzucać coś z pewną siłą. Połączenie tych dwóch terminów daje początek wielu interpretacjom: niektórzy kojarzą termin free z pojęciem wolności, inni z pojęciem szczęścia. Następnie, około 1920 roku, spacja została zastąpiona myślnikiem "free-lance".
W latach 1970. ostatecznie pojawiło się słowo "freelance". Od tego czasu przeniosło się z wojska do świata biznesu. Może być używane jako rzeczownik, czasownik lub przymiotnik. W całej historii termin "freelancing" był używany do opisywania wszelkiego rodzaju niezależnych, niepowiązanych ze sobą osób, od polityków, przez dziennikarzy, po wojskowych. Na pierwszy rzut oka wydaje się to spójne z naszym współczesnym spojrzeniem na freelancing.
Freelancing powstał w Stanach Zjednoczonych dzięki Jackowi Nillesowi i Frankowi Schiffowi. W tamtym czasie Nilles nazywał to "telekomunikacją". W latach 70. transport publiczny w miastach był wciąż słabo rozwinięty. Oznaczało to, że ludzie mieszkający na obszarach wiejskich nie mogli pracować w miastach. Dzięki wynalezieniu telefonu w 1876 roku, który był już dostępny w amerykańskich biurach, to się zmieniło. Od tego momentu Neills myślał o wykorzystaniu telefonu jako rozwiązania problemów transportowych. W ten sposób narodziła się koncepcja pracy z domu przez telefon.
Dzięki rozwojowi Internetu pod koniec lat 60-tych, pracownicy ci łączyli się ze sobą w celu wykonywania określonych zadań. Jednak to artykuł "Praca w domu oszczędza benzynę" autorstwa Franka Schiffa, który kierował wówczas Komisją Rozwoju Gospodarczego, dał prawdziwy impuls freelancingowi w Stanach Zjednoczonych. Opisuje on w nim wszystkie zalety pracy zdalnej. Na tym historia się nie kończy: Gil Gordon, ekspert ds. rekrutacji, pomaga stymulować rozwój telepracy, wprowadzając freelancing do wielu agencji rządowych.
Następnie rewolucja internetowa i jej rosnące wykorzystanie doprowadziły do powstania freelancingu, jaki znamy dzisiaj. Od drugiej połowy XX wieku liczba freelancerów stale rośnie wraz z pojawianiem się nowych zawodów. Większość ich działalności opiera się na usługach intelektualnych. Ta kategoria pracowników jest nadal słabo zdefiniowana: nie należą oni do jednego zawodu, nie mówiąc już o branży, ale raczej mają ten sam status - osoby samozatrudnionej.
Potem przyszedł kryzys 2008 roku. I to właśnie ci niepewni pracownicy ucierpieli najbardziej: ich dochody gwałtownie spadły. Nie mieli innego wyboru, jak tylko stawić czoła rynkowi z niewielką lub żadną ochroną socjalną i perspektywą emerytury na skraju ubóstwa lub w ogóle. Po raz pierwszy trudności te dały początek bezprecedensowemu ruchowi społecznemu: freelancerzy ze wszystkich środowisk zjednoczyli się, aby wspólnie bronić swoich praw, a w szczególności domagać się pełnej integracji ze światem pracy.
W dzisiejszych czasach prawie każdy ma dostęp do Internetu. W rezultacie freelancerom bardzo łatwo jest komunikować się z klientami. Wraz ze wzrostem liczby freelancerów, wzrosła również liczba platform do pracy freelancerskiej. W rezultacie konkurencja na rynku stała się ostrzejsza niż kiedykolwiek. Freelancerzy mogą odkrywać różne platformy, a klienci mogą wyszukiwać platformy z najniższymi stawkami.
W przeszłości narzędziami freelancerów były konie i pistolety. Dziś są to laptopy i smartfony pełne danych, z dostępem do Internetu. Demokratyzacja tego nowego statusu freelancera przetasowała talię w świecie pracy, który jest obecnie zbyt archaiczny. Wielu pracowników staje się freelancerami ze względu na wiele zalet: pełną autonomię w organizowaniu swojej pracy, możliwość regularnego wzrostu dochodów, brak ograniczeń hierarchicznych i tak dalej.
Perspektywy zmian w świecie pracy są liczne. Według badania przeprowadzonego przez międzynarodową sieć i think tank RGCS zatytułowanego "The Future of Work in 2030: Four atmospheres", istnieją cztery przyszłe wizje świata pracy. Jedną z nich jest hipoteza hiper-rozwiniętego freelancingu.
W dzisiejszym świecie istnieje niezliczona liczba paradoksów, które odgrywają kluczową rolę w tych przyszłych prognozach: różnorodność polityk gospodarczych w obliczu wzrostu umiejętności i stałego masowego bezrobocia, mobilność i telepraca w obliczu siedzącego trybu życia, elastyczność i autonomia w obliczu niepewności, wolność w obliczu bezpieczeństwa, autonomia w obliczu kontroli, cyfryzacja w obliczu fizyczności i tak dalej.